Zasadzony latem w parkanowej donicy winobluszcz, kupiony jako trójklapowy - okazał się posiadać "pasażera na gapę" - swojego kuzyna pięciolistkowego!
Rosną więc koledzy razem, mienią się różnokolorowo i czekają na trejaż, który ma wspomóc ich pienne wysiłki. Spróbujemy zbudować im tę podporę wiosną. Mam nadzieję, że przetrwają zimę i kolejnej jesieni będą już zwisać nad naszym śmietnikiem:)
Piękne kolory!
OdpowiedzUsuńA krewniacy dobrze razem wyglądają;-)))
Pozdrowienia i udanego weekendu.
Tak, czasem dobrze zdać się na przypadek:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Florentyno.
Muszę powiedzieć że osobiście bardzo lubię te pnącza za swoją siłę i niezwykle intensywny kolor jesienią. Jest taki pałac na Śląsku konkretnie w Nakle Śląskim który niemal cały z jednej strony jest porośnięty winobluszczem pięciolistkowym i wygląda bajecznie!
OdpowiedzUsuń