Ogrody rozciągają się na wokół zamku w Limburgii. Są tak różnorodne, że spędzić można w nich prawie cały dzień, co my z przyjemnością uczyniliśmy. Mimo wakacji, nie było tu tłumów. I choć wśród spacerowiczów przeważali rześcy emeryci, dzieci również nie będą się tu nudzić. O tym co może je zainteresować, przeczytacie na moim blogu Pikinini.
Po wejściu do ogrodów znaleźliśmy się najpierw w rozległym rosarium i choć podziwiam takie założenia, trudno mi przebywać w nich długo w czasie słonecznych dni, a w takim właśnie - bardzo upalnym - tam byliśmy.
Z przyjemnością weszłam więc do ogrodów cienistych wypełnionych wodą i tajemniczymi ścieżkami.
Bardzo podobały mi się również skały wśród których urządzono bardzo urokliwą trasę mini golfa (z której skorzystaliśmy). Po lunchu dotarliśmy do ogrodów włoskich i orientalnych. Woda była właściwie wszędzie - w postaci stawów, kaskad, fontann, strumyków. Odkryliśmy mnóstwo ciekawych rzeźb, zwierząt i roślin i po prostu odpoczęliśmy.
Piękne. Zazdroszczę, ale pozytywnie i dobrze, że dzielisz się wrażeniami. Pospacerowałabym tam z zachwytem, jak zresztą po każdym napotkanym na mojej drodze o grodem.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Takie ogrody zawsze rozjaśniają spojrzenie i rzeczywiście inspirują. Bardzo bym chciała posiąść zdolność przeniesienia niektórych rozwiązań do mojego ogródka.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny.
Z przyjemnością bym pochodziła po tym ładnym ogrodzie.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGigo.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam do kolejnych ogrodów na naszej wakacyjnej trasie:)
ważki niezwykle inspirujące... to, jak ktoś zauważył piękno ważkowej miłości. I cypryśnik nie nad wodą, a w wodzie.
OdpowiedzUsuń