Tęsknimy za ciepłem i słońcem, ale w krajach gdzie jest go bardzo dużo, roślinom nie jest wcale łatwiej.
Ciekawym doświadczeniem – również ogrodniczym – była dla mnie podróż do Emiratów Arabskich. Ten kraj leży na pustyni, by więc cokolwiek urosło - na ulicach, w domowych ogrodach, czy placach wokół rezydencji - musi być koniecznie wspomagane sztucznym nawadnianiem.
Ponieważ Emiraty, a zwłaszcza Dubaj stanowią wciąż ogromny plac budowy, łatwo zauważyć też rozkładane kilometrami linie kroplujące.
Później – z klimatyzowanego pojazdu - można podziwiać wytrwałość rosnących tu roślin. Niektóre potrafią zadziwić swoją bujnością.
Ulice w Dubaju:
Zieleń wokół rezydencji w Abu Dhabi:
My pictures of greenery taken in Dubai and Abu Dhabi where planting is quite hard as it has to be done on desert ground.
Ciekawe spojrzenie na Emiraty. To pewnie ogromnie kosztowne zapewnić byt tym roślinom, choć z drugiej strony można podziwiać chęć człowieka do ujarzmienia niegościnnego środowiska...
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Witaj Magdo:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia w Dubaju robi się raczej ogromnym wieżowcom, a nie skromnym roślinkom:)
Cały ten rozmach zazieleniania (budowania podobnie) jest niestety możliwy dzięki prawie niewolniczej pracy przyjezdnych robotników.
U nas jednak bardziej mi się podoba.
Pozdrawiam!
tak, podobne systemy nawadniania widziałam też w Egipcie.. W miasteczkach hotelowych, mimo, że środek pustyni, kwitły piekne kolorowe kwiaty.. Było cudnie..a w Polsce był wtedy luty:-)
OdpowiedzUsuńNiesamowite w takim goracym klimacie jest tyle zieleni, słyszałam że system nawadniania opanowali do perfekcji :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite w takim goracym klimacie jest tyle zieleni, słyszałam że system nawadniania opanowali do perfekcji :)
OdpowiedzUsuń