Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tajlandia (Thailand). Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tajlandia (Thailand). Pokaż wszystkie posty

środa, 25 lipca 2012

Park Lumphini (Bangkok, Thailand)

Z relacji Agnieszki: "Miejsce podobne do nowojorskiego Central Park - zieleń otoczona drapaczami chmur - pełno biegaczy, ćwiczących tak lub siak. W poranki uprawia się tu tai-chi..."





A tu spotkanie z waranem! Są niebezpieczne i należy ich unikać. Z relacji koleżanki pracującej w poznańskim zoo, wiem, że w Poznaniu nie ma surowicy na ich jad. "Przy parku Lumphini jest ich dużo, aj, aj...!
W Tajlandii jak waran wejdzie do domu to bardzo zły zmak na nieszczęście..."
Ba! Nie dziwię się wcale:)


niedziela, 8 lipca 2012

Ogródek Jima Thompsona (Bangkok, Thailand)

Kolejne zdjęcia przesłane przez moją rezydującą w Tajlandii koleżankę. W czasie jednego z weekendów odwiedziła muzeum - Dom Jima Thompsona, amerykańskiego architekta, podpory i restauratora przemysłu jedwabnego w Tajlandii, fascynata miejscowej kultury, który podczas zwykłego spaceru zaginął tajemniczo w malezyjskiej dżungli.







sobota, 16 czerwca 2012

Tajlandia w roku 2555 (Thailand)


Moja przyjaciółka podróżując w czasie i w przestrzeni, przeniosła się właśnie do Tajlandii. 


„Mamy już tu rok 2555 i króla. Przed każdym seansem w kinie puszczany jest hymn i zdjęcia władcy. Należy wtedy wstać, bo jakakolwiek nonszalancja może zostać ukarana więzieniem.” 

Zdjęcie króla: 


O takich ciekawych rzeczach pisze w mailach. Niestety nie założyła bloga, do czego ją gorąco namawiałam. Czytałoby się go na pewno bardzo ciekawie, bo Agnieszka świetnie wychwytuje niespodzianki, które spotykają ekspata w  Tajlandii.
Siedmiopiętrowy blok, w którym zamieszkała znajduje się w zielonej dzielnicy Bangkoku – Ekkamai, z małymi domkami, na które ma wspaniały widok...


...zwłaszcza ze wspólnego tarasu z małym basenikiem.


Wśród tradycyjnych domków rosną „palmy, bananowce, fikusy, inne krzaki... a w krzakach jakieś cykady, żaby albo ptaki, które w nocy dają bardzo głośny rechot/skrzek/ tudzież czasem brzmi to metalicznie jak piłowanie metalu....(???) Musze się przyzwyczaić, bo jest mega głośno!”

Podobają mi się też jej opowieści kulinarne. Oto co można zjeść w jednej z restauracji: „(…) krab  w prażonych orzeszkach, krewetki ze smażonym makaronem z jajem, warzywne zieleniny zwane "Morning Glory" (troche jak zielona fasolka al dente - smażona z czosnkiem na oliwie/oleju, z mnóstwem papryczek chili, ktore na szczęście można łatwo usunąć) . No i do picia - bo Tajowie raczej alkoholu nie piją - sok z kokosa - PROSTO Z KOKOSA!. Bardzo orzeźwiający, niezbyt słodki, z lekkim aromatem wiórek kokosowych. Troszkę przypominał mi sok z gotowanej na słodko kukurydzy... Do tego kokos jest mocno schłodzony - pycha !
A na deser tajskie mango (którego nie eksportują do Europy) - bardzo słodkie i aromatyczne z kleistym ryżem, mleczkiem kokosowym posypane prażonymi wiórkami kokosowymi. Podane na liściu z bananowca... :-)”


W Tajlandii nie używa się noży – „ (…) na wyposażeniu są widelce i łyżki. W mieszkaniu mam jeszcze tasak, który naprawdę jest super ostry, bo przecina twarde skóry arbuza jak skórkę jabłka. Uważam wiec maksymalnie na paluszki ;-)
Zatem łyżką się kroi kawałki mięsa czy warzyw, i nakłada na widelec - jak my nożem.
Na stołówce czasami mam problem z krojeniem zeskwierczonych kawałków kurczaka, szczególnie gdy pociachany jest tasakiem jak popadnie... nie jak u nas - udko, skrzydełka, piersi, itp.itd.
Była konsternacja jak przyszłam pierwszego dnia z torcikiem wedlowskim do pokrojenia - poprosiłam niewinnie o nóż..... Pani sprzątająca załatwiła tasak z kuchni... pewnie ten od kurczaków ;-))”

Pokazuję Wam jeszcze lokalne ciekawostki – talizmany w taksówce…


…i emblemat zachęcający do ustąpienia miejsc mnichom. Prawda, że sugestywny?


Agnieszka będzie pracowała w Tajlandii przez trzy miesiące i na pewno pokaże nam jeszcze jakieś ciekawostki:)

PS. Kliknięcie na zdjęcie - umożliwi jego powiększenie:)